Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
Strona Duszyczek i Duszków - Internetowa wspólnota pomocy i wsparcia duchowego. Rozmowy, wartości, intencje DUSZKI.PL a tak dokładnie to Duszyczki i Duszki (*) - czyli "Duszkowo" :-) Dzisiaj jest: 2024-11-21 08:38:30 Aktualizacja dnia: 2024-10-27 09:32:05 |
|
|
Gdy oczekujesz pomocy lub sam(a) chcesz innym pomagać. Albo chciał(a)byś porozmawiać o czymś ważnym lub choćby tylko o wczorajszym podwieczorku :-) Dla wszystkich, w każdym wieku - od 0 do 201 lat ;-) |
Strona główna | Teksty i inne | Intencje | Dla Gości | Dla Duszków | Poczta Duszków | Kontakt i Info |
Modlitewnik | Archiwum | Dodaj intencję | Galeria i eKartki | O Duszkach | Forum | Księga Gości |
Materiały nadesłane przez Duszyczkę Perełkę
ANIOŁKOWE URODZINY
Pan Bóg zbudził się skoro świt i uśmiechnął się najserdeczniej, jak to tylko możliwe. Dziś pewien mały, słodki aniołek obchodzi urodziny. Nasz kochany Stwórca wiedział, że trzeba się na tak ważną uroczystość specjalnie przygotować. Gdy podszedł do miejsca, w którym dorosłe anioły piekły ciasto, kroiły sałatki, pakowały prezenty, panowało słodkie zamieszanie. Inaczej jednak niż na ziemi, w niebie nikt na nikogo nie krzyczał, nie denerwował się, każdy miał przydzielone swoje zadanie do wykonania. Wszyscy uśmiechali się do siebie, przebierali nóżkami, machali radośnie skrzydełkami, nie mogąc się doczekać, kiedy przyjęcie się rozpocznie. Małe aniołki fruwały ponad dorosłymi, próbowały pomóc, choć czasem, tworzyły wokół więcej szkody, niż pożytku. Nikomu nie przychodziło do głowy, by złościć się na nich, przeciwnie, przyglądano się im z miłością. Czasem, tak zwyczajnie, dla zabawy razem z maluchami psocił Pan Bóg, który uwielbiał przebywać w ich towarzystwie, chłonął każdy ich pomysł, na żadne ich zachowanie się nie skarżył i poświęcał im wiele uwagi.
Gdy przygotowania dobiegły końca, rozpoczęła się wielka uczta. Uśmiechom, uściskom, pocałunkom i zabawie nie było końca. Wielka sala, na której odbywało się aniołkowe przyjęcie, była przystrojona różnokolorowymi kwiatami, na stołach leżały płatki róż, a podłoga wręcz tonęła w balonach.
Solenizant był otoczony wianuszkiem aniołkowych znajomych i swoimi krewnymi. Nie przestawał się śmiać, pokazywał śliczne ząbki Panu Bogu nawet wtedy, gdy w jego buzi znikały sałatki, ciasteczka, czekoladki oraz inne słodkości. Czuł się szczęśliwy.
Dorosłe anioły podawały do stołu następne talerze smakołyków oraz układały stosy prezentów dla małego smyka, w rogu wielkiej sali zabaw. W tym momencie Pan Bóg zagwizdał i w mig wszystkie małe aniołki zebrały się wokół niego. Część z nich stała wyprostowana przed nim na baczność, a pozostałe niebiańskie szkraby fruwały nad jego głową.
- Moje kochane aniołki, czas na kolejny etap urodzinowej imprezy.
Gdy nastąpiła króciutka przerwa w świętowaniu, małe, skrzydlate postacie o śniadej cerze, różowych policzkach i skrzydłach tak pięknych, że dech zapierał pobiegły po wszystkie łzy, jakie w ciągu dnia spływały po twarzach ich smutnych rodziców. Gdy tylko łezka dotknęła koszyka, zamieniała się w lśniący pyłek. Świecący proszek rozsypywały po całym niebie. Tam, gdzie się osadzał, rozsyłał miłość gorącą, wielką i silną, ale bolesną. Pan Bóg swymi ciepłymi, kochającymi dłońmi oddzielał smutek od miłości i tak oczyszczone uczucie wracało do serc stęsknionych rodziców. To uczucie dawało im spokój, ukojenie i pewność spotkania gdzieś, kiedyś, bez bólu, łez, tęsknoty, zła oraz niesprawiedliwości.
Pan Bóg zebrał wszystkie małe skarby w jednym miejscu podziękował im za pracę, pocałował najmocniej jak umiał w policzek i pozwolił wrócić do zabawy i kosztowania smakołyków. Sam zaś poszedł na przechadzkę po puchatych chmurkach. Gdy spacerował, pogwizdując pod nosem śliczną, anielską melodię, zauważył świętego Piotra, który siedział zamyślony na jednym z obłoków, podparty o śliczną, ogromną, czerwoną różę. Widać było, że nad czymś bardzo intensywnie się zastanawia, a sądząc po minie, nie znajdował rozwiązania. Stwórca podszedł do swego ucznia i zapytał:
- Kochany, dlaczego jesteś taki zamyślony. Czyżby cię coś trapiło?
- Tak Panie, martwię się.
- A czymże się można martwić w niebie? – dopytywał Pan Bóg.
- Jest mi smutno Boże, kiedy siedzę tutaj, u bram raju i widzę, jak na ziemi mamy płaczą po starcie swoich dzieci. Czy to naprawdę jest konieczne? Nie można inaczej?
- Tak być musi, mój kochany Piotrusiu.
- Ale dlaczego?
- Wiem, że to trudne doświadczenie, dla każdej mamy, ale nie bój się, po stokroć im wynagrodzę czas, jaki poświęciły na opłakiwanie ich słoneczek. Ich nagroda jest wielka. Te kobiety są aniołami.
- Nie rozumiem Panie, ale któż ciebie zrozumie – westchnął Piotr.
- Kochany przyjacielu. Ja tylko biorę do siebie duszę ich skarbów, ale nie mogę zabrać miłości, bo ona jest w ich sercach, jest jak balsam na ziemską ranę. Gdy tylko zamkną oczy, matczyne uczucie ich ukołysze, łzy przestaną płynąć, a wspomnienie dziecka, jego delikatny, ufny dotyk, jego uśmiech, jego słodki głosik przywoła spokój a miłość okryje je swym ochronnym płaszczem. One tęsknią, cierpią, ale nigdy nie przestają kochać i dzięki temu uczą idealnej miłości każdego z nas. Do miłości, kochany Piotrze nie potrzeba obecności ani bliskości, wystarczy serce. Popatrz na mnie, ja kocham wszystkich ludzi, część moich dzieci również mnie kocha, a żadne z nich mnie nie widziało. To tajemnica prawdziwej, szczerej miłości, która wszystko zniesie, która nie zmienia się, nie zmniejsza się wraz z upływem czasu, która nie zważa na zło, która zapomina błędy i podwójnie cieszy się z sukcesów. Serce matki nigdy nie pęknie, bo chroni je miłość, ta najprawdziwsza z prawdziwych.
- Panie, a czy one też tak myślą? – dopytywał zdziwiony Piotr.
Pan Bóg uśmiechnął się, spojrzał mu prosto w oczy, przytulił następnie pogłaskał po siwej brodzie.
- Popatrz święty Piotrze na słonko na niebie. Najmocniejsze jego promyki to tęsknota i ból osieroconych matek. Dziś są tutaj ze mną. Ich dusze są szczęśliwe, nic je nie boli, a ciepło które bije z ich ziemskiego cierpienia ogrzewa moje sreberka, opala ich słodkie buźki. Dziś już nie pamiętają o tym co złe – powiedział Pan Bóg słodkim, łagodnym głosem i uśmiechnął się, gdy zobaczył, jak maleńki aniołek bawi się ze swymi kolegami w chowanego a jego mamusia plecie wianuszki z cytrynowych kwiatków dla dziewczynek z białymi, pierzastymi skrzydłami, następnie niemalże szeptem dodał – Wróć Piotrusiu na swoje miejsce i czekaj tam proszę na kolejne strapione kobiety, za jakąś chwilę dołączy do nas mój kolejny Promyczek, wiesz co masz robić kochany przyjacielu? – mrugnął porozumiewawczo Pan Bóg i lekko pogwizdując dołączył do jednej z anielskich drużyny piłkarskiej, które właśnie rozgrywały mecz. Zasada prosta, jak to w niebie, nie ma wygranych ani przegranych, liczy się tylko zabawa. Żadnych negatywnych uczuć, zgodnie z zapowiedzią, Pan Bóg nie wpuszcza do swojego królestwa.
Tymczasem rumiany staruszek pobiegł czym prędzej na stanowisko pracy. Nie zdążył nawet odetchnąć, gdy zobaczył niewielką, przygarbioną duszę, jeszcze przytłoczoną ziemskim cierpieniem. Tak jak powiedział Pan Bóg, była to mama aniołka. Rozłożył ramiona, uścisnął z całej siły nowo przybyłą i powiedział:
- Witaj Promyczku nasz kochany. Twoje słoneczko czeka na ciebie.
W momencie, gdy święty Piotr wypowiedział ostatnie sylaby zdania wbiegł mały, figlarny aniołek, z uśmiechem radosnym na ślicznej buźce, szczęśliwy i spokojny. Wtulił się w swoją mamusię, ucałował ją w policzek i powiedział:
- Choć bo koledzy czekają. Ja tak bardzo tęskniłem za twoim wspaniałym, radosnym uśmiechem, już czas, żebyś przestała się martwić. Tutaj zmartwienia nie istnieją. Babcia, dziadek, ciocie i wujkowie, których nie ma na ziemi, są tutaj ze mną i jest mi z nimi tak dobrze. Nigdy, daję słowo, już cię nie opuszczę. Pan Bóg mi powiedział jak bardzo jesteś wyjątkowa, jak mocno cię kocha i obiecał, że będziesz szczęśliwa. Więc choć teraz mamusiu, w niebie pewien aniołek świętuje urodziny, wszyscy na ciebie czekaliśmy. W niebie na wszystkich czekamy z utęsknieniem, bo jak najszybciej chcemy być z Wami, pragniemy waszego szczęścia i nie chcemy widzieć waszego bólu ani łez.
Mama aniołka w milczeniu słuchała słów swego syna. Po jej policzkach popłynęły łzy, które, gdy kapały na podłogę, zamieniały się w różnokolorowe motyle, które siadły jej na nosku, i swymi czułkami łaskotały ją delikatnie. Jej oczy natychmiast rozpromieniły się, wzięła na kolana swoją kruszynkę, swoją największą miłość i tuliła ją do swej matczynej, stęsknionej piersi.
Tymczasem Gabriel przypiął kobiecie wspaniałe, ogromne skrzydła. Po uściskach, wzruszeniu i długo wyczekiwanych uśmiechach mama i dziecko odfrunęli razem w stronę słońca niebiańskiego, które tak jak miłość matki, nigdy nie gaśnie. Tam bawili się, rozmawiali o tym co się wydarzyło, oraz nadrabiali stracony czas.
Mama, po skończonej zabawie z synkiem podeszła do Pana Boga promiennie uśmiechnięta, zrelaksowana i powiedziała:
- Nigdy nie myślałam, że tu jest aż tak cudownie. To dobrze, że moje dziecko było w tak wspaniałym miejscu i na ziemi nie doświadczyło tak wielkiego bólu, jaki ja miałam okazję poczuć, po jego śmierci. Dziś mi już go nie zabierzesz? – spytała nieufnie. Jeszcze w jej sercu pozostał niewielki pyłek smutku, który towarzyszył jej tak wiele lat.
Pan Bóg uśmiechnął się i odparł:
- Mój ukochany Promyczku. Cieszę się, że już jesteś ze mną. Mój raj stał się twoim mieszkaniem w momencie, kiedy twój największy skarb przybył do mnie, z waszego ziemskiego świata. Ja również tęskniłem za tobą, za twoim wspaniałym, ciepłym uśmiechem, za twoją siłą, za twą niezłomną duszą i za twoją miłością, której masz w sobie tak wiele.
- Nie o to pytałam Panie – rzekła mama, przerażona, że Bóg znów chce ją wystawić na próbę.
-Twój synek jest twój już na wieki. Ciesz się nim, baw się, śmiej i kochaj każdego, niebiańskiego dnia coraz bardziej. Nie uronisz już ani jednej łzy, tutaj twa dusza nie będzie cię bolała, będziesz radosna i noszona przez inne anioły na rękach. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Cały ten mój raj, wszystko, co jest w nim takie piękne i radosne należy do ciebie i twojego dziecka. Nie musisz już cierpieć moja kochana córko. Czas próby dobiegł końca, już na zawsze będziesz moim kochanym, cieplutkim Promyczkiem, powodem do dumy. Niebo, w którym teraz zamieszkałaś, zbudowane jest z wielkiej, bezinteresownej miłości. To idealne uczucie rodzi się tylko w sercach matek, szczególnie tych osieroconych, ono nigdy nie gaśnie, nigdy nie traci na intensywności, oprze się każdej burzy, zniesie każde doświadczenie. Ciesz się, między innymi dzięki tobie, niebo jest tak cudownie piękne i wspaniałe.
Osierocona mama zasmuciła się troszkę. Zdziwiły ją słowa Pana Boga. Jej miłość przecież nie była jak skała. Ona bardzo cierpiała po stracie swego maluszka, cała dusza ją bolała, wylała może łez, była wręcz na dnie rozpaczy, przestała nawet na chwilę wierzyć w szczęście wieczne, skoro to jej ziemskie zgasło z chwilą, gdy jej dzieciątko zmarło.
Pan Bóg wiedział, jakie myśli krążą po jej głowie, dlatego podszedł bliżej niej, uśmiechnął się i cieplutkim, łagodnym głosem powiedział:
- Widzisz ten strumyczek na końcu łąki, na której stoimy? Zanim tam dojdziemy, ja ci spokojnie wszystko wytłumaczę, wtedy zrozumiesz mój plan, wszystko stanie się dla ciebie jasne.
Bóg mówił, stawiał delikatne kroki a osierocona matka cierpliwie słuchała. Gdy doszli do strumyka, tak jak obiecał Stwórca - zrozumiała. Wtedy Pan Bóg zostawił ją, by pomoczyła swoje stopy w chłodnej, krystalicznie czystej wodzie. Inne anioły, raz po raz podlatywały do niej i spełniały wszystkie jej zachcianki, częstowały miodem, ptasim mleczkiem, karmiły soczystym mięsem, robiły masaż i żartowały na wiele tematów. Pomagały jej zapomnieć o koszmarze, jaki przeszła.
Tymczasem Pan Bóg znów spotkał się ze świętym Piotrem i ten drugi zapytał:
- I jak tam nasz Promyczek? Wie już, że to piękne miejsce jest owocem jej ogromnej, wielkiej miłości. Każdy ptaszek, motyl, kwiat, wodospad i łąka?
- Tak kochany przyjacielu, ona już wie – uśmiechnął się Pan Bóg. Chodźmy spać Piotrze, jutro kolejne urodziny. Trzeba przygotować koszyki dla naszych małych aniołków, które znów będą miłość i cierpienie zbierać po całym niebie. Jutro kolejny, smutny rodzic przejdzie przez bramy raju. Znów ja i ty opowiemy do ich cierpieniu i o szczęściu, które tym razem nie pęknie jak bańka mydlana.
- Dlaczego, Panie, mówimy „małe aniołki”, skoro ich wiek jest różny?
- Oj, mój kochany Piotrusiu, Piotrusiu – uśmiechnął się Bóg - dla każdej mamy, dziecko zawsze pozostanie małym, nawet 70-letnim aniołkiem. Kobiety już takie są. I właśnie za to, tak bardzo je kocham.
- Zaraz, zaraz Panie – dociekał święty Piotr – a mamy zastępcze? Czy one jakoś inaczej przeżywają tą tragedię?
- Oczywiście, że nie– zaśmiał się w głos Pan Bóg – bo miłość matki, to nie geny. To worek, który powoli, przez całe życie, się napełnia, to ilość chwil wspólnie spędzonych, ilość opatrzonych ran, awantur ze zbuntowanym nastolatkiem, randek, piątek, jedynek, kłopotów z trądzikiem, z tożsamością. Bywa jednak i tak, że miłość, jak iskra zapłonie w ciągu jednej, krótkiej sekundy maleńkiego życia i będzie płonąć aż do cudownego spotkania z nami w raju. Tą miłość, czystą, bezwarunkową, piękną, mogą zrozumieć tylko rodzice. I pozostają nimi, bez względu na to, czy ich ciała wydały te istoty na świat. A skoro jest miłość, to musi być przenikliwy, ostry ból po stracie. Ale, jak już wiesz, ta miłość nigdy się nie kończy, nigdy nie gaśnie i wiele uczy.
- A jak sobie radzi tata aniołka? On przecież również to przeżywa.
- Tata Piotrusiu, cierpi tak samo, tyle że, najczęściej jest w swym cierpieniu skryty. Ja z osieroconym tatą spaceruje i klepie go po ramieniu. Gdy płacze, cichutko w kąciku, jego aniołek siedzi mu na ramieniu, całują w policzek i ocierają łzy chusteczkami wykonanymi z polnych kwiatów. Gdy nie umieją przeżyć swego cierpienia, gdy jest im naprawdę smutno, wtedy ich dzieci kładą się w ich serduszku i szeptają: „Tatusiu kocham cię. Tatku, nie martw się, spotkamy się w raju. Daję ci na to moje słowo. Trzymaj się jakoś, nie załamuj.”
- Już wszystko wiem, Panie. Dziękuje. Miałeś rację, chodźmy już spać. Jutro wstanie nowy dzień, a wraz z nim, jeszcze jedna osoba przekroczy bramy raju, by spotkać się ze swoim maluszkiem.
To powiedziawszy, święty Piotr udał się na zasłużony spoczynek. Ułożył się na puchatej chmurce, a anioły przykrył go kwiatowym kocykiem. Pan Bóg, delikatnie pogwizdując poszedł przytulić wszystkie, małe, duże i te całkiem wielkie anioły do snu. Każdy otrzymał ojcowskiego buziaka i wtedy niebiańskie światło zgasło. Zostały tylko małe, najintensywniejsze promyczki matczynej miłości, która nigdy nie gaśnie ani nie traci nic ze swojego blasku. To światełko ogrzewało wszystkie anioły, dawało poczucie bezpieczeństwa i bardzo, ale to bardzo radowało Pana Boga.
Autorka
Duszyczka Perełka (SYLWIA JAWORSKA)
Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
Powrót
na
stronę główną
Info
o stronie, kontakty, prawa autorskie itd.
Legalność
materiałów i oprogramowania na stronie Duszki.pl Wszelkie prawa zastrzeżone (o ile nie zaznaczono inaczej) co do materiałów umieszczonych na stronie, podstronach, skrótach - zarówno jeśli chodzi o teksty, rysunki, muzykę, filmy - są one wytworem i własnością zespołu redakcyjnego Duszki.pl. Pozostałe materiały umieszczamy za zgodą ich twórców. Warunki korzystania z materiałów na stronie Duszki.pl Informacje o ochronie, przetwarzaniu danych osobowych, zapytania i zgloszenia Ochrona danych osobowych na stronie Duszki.pl |
||
Prywatne serwery Zbigniewa Kuleszy zjk.pl.
Aktualny dostawca Internetu - Vectra.pl,
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zespół
redakcyjny duszki.pl: redakcja@duszki.pl W sprawie treści i działania strony oraz w sprawie funkcjonowania i udostępniania treści na serwerach duszki.pl - kontakt z administratorem: duszek@duszki.pl lub zjk7@wp.pl |
||